Na sniadanie hostel wyslal nas do malutkiej kawiarenki kilkanascie schodow nizej. Dostalismy po filizance kawy i croissant! Niemcy, ktorzy mieszkali w hostelu byli odwazniejsi niz my i poprosili o jeszcze jednego croissanta. Wlasciciel kawiarni nie byl bardzo zadowolony ale przyniosl wszystkim po jednym ciachu do wyboru poniewaz bylismy piewszymi klientami hostelu. Tubylcy zamawiali sobie tez takie malutkie sniadanie a niektorzy z nich wygladali jakby zaraz zaczynali zmiane na budowie.
Samolot mielismy po poludniu wiec poszlismy jeszcze raz na spacer.